Wyprzedza epokę

22 grudnia 2014

Promocja

Zaangażowanie, poświęcenie i ogromne ciepło, które od lat ogrzewa i to nie tylko artystycznie największe pociechy rodzica – dzieci. Tak w wielkim skrócie można podsumować działalność Społecznego Przedszkola Artystycznego Fundacji im. Krystyny Rudkowskiej, które swoim poziomem kształcenia, edukowania i wychowywania przewyższa nie tylko podobne placówki w regionie, ale i całej Polsce.

 

Wiem, co piszę. Sama jestem jego absolwentką. Od tamtej pory, kiedy opuściłam to niezwykłe miejsce, minęło blisko 30 lat. Przez ten cały czas mało tego, że program nauczania, mimo wielu zawirowań na polu oświatowym, nie uległ degrengoladzie, to z każdym rokiem staje się bardziej bogaty, wartościowy, a przede wszystkim uwrażliwiający młode umysły na piękno, dobro i wszelkie sposoby artystycznego wyrażania siebie.

Dziś wśród wychowanków instytucji ma to szczęście być moja córka. Z każdym dniem obserwuję, jak dzięki wytężonej pracy grona pedagogicznego, wspaniale się rozwija: tańczy, maluje, recytuje. Grunt to prawidłowo ukształtować młodą, chłonną, najbardziej jeszcze podatną na wartości duszę. A obecnie o te wartości bardzo trudno.

Fundacja im. Krystyny Rudkowskiej została założona w 2005 roku. Rok później rozpoczęła działalność. Jak mówi wiceprezes fundacji Katarzyna Mielczarek, instytucja stanowi kontynuację, dzieła, które powołała do życia Krystyna Rudkowska. – Zakładając fundację, nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że naszym patronem powinna zostać właśnie Krystyna Rudkowska, która w latach 60-tych ubiegłego już wieku założyła przedszkole artystyczne – mówi Katarzyna Mielczarek.

Początkowo w siatce zajęć były: balet, rytmika, nauka języka obcego. Jak na minione czasy można śmiało powiedzieć, że przedszkole to wyprzedzało swoją epokę. – Wówczas nie podchodziło się w ten sposób do edukacji najmłodszych dzieci – podkreśla Katarzyna Mielczarek.

Krystyna Rudkowska wybudowała w czynie społecznym budynek, w centrum Katowic z profesjonalną sceną dla przedszkola artystycznego.

W 1980 roku założycielka i obecna patronka placówki zostaje w tragicznych okolicznościach zamordowana. Cała jej praca i serce, które włożyła w powstanie Społecznego Przedszkola Artystycznego bije jednak do dziś i to aktywnym, mocnym i spektakularnym rytmem.

Tak spektakularnym, że niejeden dyrektor teatru mógłby od tutejszego grona pedagogicznego uczyć się, tworzyć spektakle na wielką skalę. Obecnie kiedy przedstawienia teatralne nie rozpieszczają nas okazałą scenografią i człowiek, który do teatru przychodzi w poszukiwaniu efektowych doznań artystycznych, wychodzi mocno rozczarowany, jasełka w wykonaniu przedszkolaków i ich pań, zachwycają. Czym? Profesjonalizmem, dopracowaniem w każdym szczególe, pięknymi kostiumami, które specjalnie są szyte dla każdego małego aktora, niebanalną dekoracją, a nade wszystko mądrymi oryginalnymi scenariuszami. Swobodna adaptacja „Królowej Śniegu” jest świetną ripostą dla wszechogarniającej nas zewsząd komercji, pod czarem której roztopi się każdy nawet najmniejszy odłamek diabelskiego szkła. – Takie przedsięwzięcia nie miałyby szansy powodzenia, gdyby nie tutejsza kadra. Nasze panie przede wszystkim kochają dzieci, swój zawód traktują jak powołanie, misję. Posiadają wykształcenie pedagogiczne ale oprócz tego są absolwentkami szkół artystycznych: Akademii Muzycznej, Szkoły Baletowej oraz Akademii Sztuk Pięknych i to na pewno przekłada się na wysoki poziom prowadzonych przez nie zajęć. Edukujemy w systemie zajęć półgodzinnych to sprawdza się od lat. Takim sposobem nie kształci żadna podobna placówka w Polsce. Mamy jednak w sobie dużo pokory i zdajemy sobie z tego sprawę, że wiele rzeczy moglibyśmy udoskonalić – tłumaczy wiceprezes Katarzyna Mielczarek.

Nie boję się zatem zaryzykować twierdzenia, że instytucja nadal wyprzedza epokę i oby tak było jak najdłużej.

Przedstawienia to tylko jeden z wielu przykładów znakomitych elementów działalności Społecznego Przedszkola Artystycznego Fundacji im. Krystyny Rudkowskiej w Katowicach. Bo przecież wśród wielu innych przedszkoli to pod topolą jest tylko jedno. A uśmiech w nim się toczy jak piłeczka.

Tekst Hanna Grabowska-Macioszek

Foto: Monika Zyber