Tylko dobre wiadomości

28 lutego 2018

Tytuł to jakby idealnie pasujące do linii programowej Gońca Górnośląskiego hasło: tylko dobre wiadomości, miłe i piękne… To także tytuł wyjątkowej publikacji autorstwa Agnieszki Krawczyk. Życząc tylko dobrych wiadomości, polecam rozmowę z autorką.

 

Klimatyczny Kraków, słoneczna Wenecja – to miejsca, w których rozgrywa się akcja powieści ,,Tylko dobre wiadomości”. Udało ci się opisać w książce popularne miasta ,,miłości” odchodząc od znanych ścieżek. Ogrody, foodtracki… to też może być romantyczne?

Agnieszka Krawczyk: Bardzo lubię przedstawiać w swoich powieściach znane miejsca od mniej opatrzonej strony. To takie wycieczki „poza trasą”. Dlatego tym razem zwiedzimy Kraków i nie trafimy na Wawel, czy na Rynek Główny, a w Wenecji ani razu nie przejdziemy przez Plac Świętego Marka. Mam nadzieję, że taka wycieczka będzie mimo wszystko dla moich czytelników intrygująca. Uważam, że niepowtarzalny urok każdego miasta budują właśnie klimatyczne detale: ogrody, czarujące knajpki, maleńkie parki, czy foodtracki, których ostatnio w Krakowie nie brakuje. A wracając do twojego pytania: tak, sądzę, że to również może być romantyczne. Czasami nawet zwykła włóczęga ulicami nieznanego miasta, gdy mamy wolną godzinę i nie spieszymy się, ma romantyczny posmak i coś z wielkiej przygody.

A może już teraz warto podkreślić, że nie jest to powieść tylko o miłości? O czym jeszcze?

AK: To prawda, „Tylko dobre wiadomości” nie są wyłącznie książką o miłości, choć akurat sprawa uczuć wybija się tutaj na plan pierwszy. Uczuć zresztą rozmaitych – jest miłość (to oczywiste!), ale i wielka przyjaźń, również nienawiść, zazdrość i rozczarowanie. Można powiedzieć: cała paleta barw. W tej powieści ważne są dla mnie przede wszystkim relacje między ludźmi. Jak się do siebie odnoszą i jak ze sobą żyją. Mogą to być związki w rodzinie, ale też między przyjaciółmi, czy kochankami. To oczywiście truizm, ale nieustannie wchodzimy z innymi w różne interakcje, ludzie na nas wpływają, dzięki nim zmieniamy się, rozwijamy. Ważne jest zauważać te zmiany i chcieć je kształtować w jak najbardziej pozytywnym dla nas kierunku. Uczyć się na  błędach i nie ponawiać ich.

Zauważyłam, że lubisz wybierać przekorne rozwiązania. Twoimi bohaterami są bardzo wyraziste postacie, które nie do końca wpisują się w schemat powieści romantycznej. To silne osobowości, czy to tylko zewnętrzna skorupa?

AK: Na tym chyba opiera się cała moja pisarska strategia. Żeby bohater był „jakiś”. Reprezentował wyrazisty typ, osobowość. Nie lubię postaci papierowych, drętwych, które nie budzą żadnych emocji czytelnika (nawet negatywnych). „Tylko dobre wiadomości” istotnie nie są taką do końca typową powieścią romantyczną. Mamy tu oczywiście wyznaczniki tego gatunku, jest to historia o miłości, w romantycznej scenerii, ale starałam się też odrobinę poszerzyć ramy. Dodałam więc szczyptę tajemnicy i może co nieco sensacji z przymrużeniem oka. A co do twojego pytania o prawdziwe intencje moich bohaterów: czy w istocie są tak silni, jak się wydają? No cóż – im samym przyjdzie się zmierzyć z tym pytaniem, więc może nie wyprzedzajmy faktów i pozwólmy czytelnikom na lekturę.

Muszę przyznać, że czytając ,,Tylko dobre wiadomości” byłam zaintrygowana nie tylko relacjami między bohaterami, ale też przewijającymi się tajemnicami. Jakich emocji mogą spodziewać się czytelnicy?

AK: Emocje będą rozmaite, bo bardzo starałam się przedstawić całą ich gamę. Na pewno mogę zagwarantować sporą dawkę wzruszenia, ale będzie też dużo humoru, bo powieść jest zabawna. No i jest tajemnica, a nawet kilka. Przede wszystkim tajemnica rodzinna, bardzo istotna dla akcji oraz… No właśnie, jeżeli zacznę ją opisywać, to chyba za dużo zdradzę, więc powiem tylko, że będzie to bardzo tajemnicza tajemnica. Jej rozwiązanie zaskoczy naprawdę wszystkich moich bohaterów. Zresztą te zagadki, o których mówię mają znaczenie również w kontekście relacji między postaciami. Bardzo wpływają na związki między ludźmi. Zwłaszcza tajone sekrety rodzinne. To także znana prawda, że tego rodzaju historie lubią po latach wychodzić z ukrycia, doprowadzając do niecodziennych sytuacji. Właśnie czegoś takiego doświadczają moi bohaterowie.

Jakie znaczenie dla ciebie miał wybór właśnie tego tytułu? Początkowo sądziłam, że taką nazwę nosi czasopismo, w którego relację zaangażowały się bohaterki, ale nie. Skupianie się na dobrych wiadomościach ma coś wspólnego z piękną codziennością, którą też promujesz?

AK: Od razu trzeba powiedzieć, że akcja książki toczy się w gazecie, a ściślej w czasopiśmie dla kobiet założonym przez dwie bohaterki Izabelę Oster i Kamilę Rudnicką-Clement. Kamila odziedziczyła podupadającą gazetę po swojej teściowej i postanowiła zamienić ją w nowoczesny magazyn. Izabela z kolei jest dziennikarką telewizyjną, która właśnie straciła pracę i potrzebuje nowych wyzwań. „Tylko dobre wiadomości” nie jest, tak jak zresztą zauważyłaś, tytułem owego czasopisma, to właściwie takie moje małe motto życiowe. Ja jestem optymistką i życzyłabym sobie, żebyśmy wszyscy każdego dnia otrzymywali choćby jedną dobrą wiadomość, a najlepiej – tylko dobre wiadomości. To prawda, że w moich powieściach staram się promować piękno codzienności, magię ulotnych chwil. Mam wrażenie, że w nieustannym pośpiechu brakuje nam czasu na choćby moment zachwytu zwykłym dniem. Tym że słońce świeci, a ptak śpiewa. Myślę, że powinniśmy tu brać przykład z naszych dzieci i choć przez parę minut każdego dnia cieszyć się codziennością i jej urokiem. Zachwycać się życiem po prostu.

Z powieści możemy wyczytać, że życie pisze różne scenariusze, a do odważnych świat należy. Czy Agnieszka Krawczyk też musiała na którymś etapie życia zaryzykować?

AK: Na przykład pisząc „Tylko dobre wiadomości”. Do tej pory byłam znana jako autorka wielotomowych sag obyczajowych. Teraz oddaję do rąk czytelników pojedynczą powieść, która nie będzie miała kontynuacji. Pierwszy raz w mojej karierze. Czy spodoba się czytelnikom? Czy przekonam ich taką formą? Do odważnych świat należy!

Powieść ,, Tylko dobre wiadomości” polecamy na Walentynki (i nie tylko). Zarówno dla singielki, jak i kobiety w związku, zgadza się?

AK: Oczywiście! Będę powtarzać do znudzenia: to powieść nie tylko na Walentynki i nie tylko dla poszukujących miłości. Jeżeli miałabym ocenić dla kogo pisałam tę powieść, to dla osób, które pragną oderwania myśli od codziennych trosk, chwili odprężenia, dawki optymizmu, uśmiechu i dobrej zabawy. Miało to być trochę takie lekarstwo na zimową aurę i zły nastrój, jaki niestety towarzyszy nam, gdy nie ma słońca. „Tylko dobre wiadomości” pomogą przetrwać do wiosny. I to jest dobra wiadomość!

Rozmawiała Justyna Chaber, ONA CZYTA

 

A już niedługo więcej informacji jak można zdobyć „Tylko dobre wiadomości”, a także najnowszą książkę Wydawnictwa Filia „Minione chwile” na www.goniec-gornoslaski.pl