Majowe to i owo

11 maja 2015

Wybory, matury, a w końcu komunie. To majowe wydarzenia, które przez ostatnie dni pochłaniają nas bez reszty. No może, a na pewno na szczęście niektóre nie dotyczą wszystkich.

 

I wszystko na to wskazuje, że będzie dogrywka w wyborach prezydenckich. Jeśli tak, to do urn pójdziemy ponownie za dwa tygodnie, a przez ten czas może wiele się wydarzyć. Trzech kandydatów uzyskało wyniki, którymi z pewnością można się pochwalić – szczególnie ten, który ku wielkiemu zaskoczeniu wielu osiągnął trzeci wynik w Polsce. Co dwóch pierwszych wyników – to najprawdopodobniej zostaną zweryfikowane ostatecznie właśnie w drugiej turze wyborów. Wydarzeniem tym żyliśmy intensywnie przez kilka minionych dni, a na pewno ci, którzy w wyborach zagłosowali.

Drugie, które z zainteresowaniem śledzimy co roku w maju to….egzaminy dojrzałości. Cieszę się niezmiernie, że etap ten dla mnie zakończył się już dawno. Nie powracam do niego ze szczególnym sentymentem, a gdyby przyszło mi jeszcze raz stawać w maturalne szranki, to w starciu z matematyką nie miałabym najmniejszych szans. Za tych, co zdają, zdawali, lub będą zdawać trzymajmy kciuki, by przygoda ta zakończyła się dla nich szybko i bezboleśnie.

I trzecia majowa „impreza”, która nade wszystko powinna kojarzyć się z bielą, czystością i niewinnością. Powinna, bo dziś komunia święta kojarzy się niestety nie z jej istotą, ale drogim przyjęciem, prezentem (przeważnie o wiele za poważnym na drugoklasistę i sukienką – małą ślubną księżniczką). Choć moja komunia była skromna, to wspominam ją dobrze. A tym, którzy zatracili się nieco w przygotowaniach komunijnych, polecam poniższy tekst.

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek

 

Ten ważny dzień majowy

 

Przystąpienie do pierwszej komunii to wydarzenie niezmiernie ważne w życiu młodziutkich katolików, potwierdzających niejako w tym dniu przynależność do Kościoła. Przygotowania do całej uroczystości bywają wielce absorbujące dla rodziców, jak i dla ich pociech. Wespół uczestniczą w spotkaniach w parafiach, wpierw natury organizacyjnej, potem bardziej duchowej. Pani Małgorzata z Chorzowa nie zaprzecza, że gdy jej syn zgłębiał wiedzę na temat grzechów i przykazań, by się sumiennie wyspowiadać, z niejaką tremą wybierała się na pierwsze spotkanie. Byłam także pełna obaw słysząc o czynionych tu i ówdzie przygotowaniach, zwłaszcza wynajmowaniu sal w restauracjach lub w tak zwanych domach gościnnych i urządzaniu tam hucznych fet z wykwintnym menu i wyszukaną oprawą, a także obowiązkowym odwiedzeniu kilku sklepów z elegancką odzieżą. Wyobrażałam sobie także zafrasowanie komunijnych gości, którzy nie bardzo będą w stanie wysupłać co najmniej półtora tysiąca złotych na prezent w postaci laptopa, smart-fonu, PlayStation czy innego elektronicznego gadżetu. Obawy me na szczęście okazały się płonne, gdyż w mojej chorzowskiej parafii zdecydowanie górę wziął zdrowy rozsądek. Zaproponowano między innymi, by dzieci założyły jednakowe, uszyte na miarę alby, unikając tym sposobem krociowych wydatków na strój i eliminując jednocześnie przebieranie małych dziewczynek za księżniczki. Wyrażono jedynie obawy, czy aby niektóre dzieci nie poczują się nieco znużone w trakcie trwającej bez mała dwie godziny liturgii. Reasumując, wbrew panującym gdzieniegdzie trendom zgodziliśmy się z poglądem, że prezent w postaci ładnego zegarka czy złotego medalika, niczym przed laty, także może być miłą pamiątką, gdyż najważniejszym wspomnieniem winno pozostać nade wszystko to przeżycie duchowe.

Pi-Gall