A chociażby wielki kamienny kciuk

28 września 2015

Każdy, gdy tylko o nim pomyśli, ma przed oczami Wieżę Eiffla i inne obrazy podsuwane nam przez media. Mnie również nie udało się tych wizji wymienić na mniej stereotypowe. Postaram się jednak przybliżyć te piękne miasto z troszeczkę innej strony.

Zacznijmy od La Defense, od której zaczęłam zwiedzanie pierwszego dnia. To dzielnica w Paryżu która jest „defensywą” finansową Francji, gdyż jest tam pełno nowoczesnych biurowców, galerii handlowych i tak dalej. Gdy wyszłam ze stacji metra, (które również jest dobrym tematem, ale o tym później), pierwszą rzeczą, która ukazała się przed moimi oczami jest budynek Grande Arche wyglądający jak kwadrat z dziurą w środku, z płachtą przypominająca ser – przez znawców nowoczesnej architektury nazywany jest „chmurą” oraz… WIELKI KAMIENNY KCIUK. Gdy przy nim stałam, czułam się jak Smurf. Czy kiedykolwiek był pokazywany w telewizji? Nie przypominam sobie. Fakt numer dwa – gdy szłam od strony Sekwany i wyminęłam wszystkich ulicznych sprzedawców goniących turystów z miniaturowymi wieżami Eiffla, a następnie skręciłam w lewo i odkryłam Carrefour (we Francji nie widziałam żadnych supermarketów niemających francuskiej nazwy). Kolejną niezbyt często przekazywaną informacją jest ta, iż Statua Wolności jest nie tylko w Nowym Jorku. Druga stoi sobie dumnie na rozwidleniu Sekwany i całkiem dobrze widać ją z Wieży Eiffla, a jej znicz znajduje się przy tunelu, gdzie zginęła Księżna Diana. Z wieży widać też, że paryskie ulice składają się na kształt gwiazdy, której środkiem jest Łuk Triumfalny.

Bardzo przyjemne w Paryżu jest mętro, miedzy innymi dlatego, że znajduje się tam około 20 jego stacji, co bardzo pomaga w szybkim przemieszczaniu się po mieście. Jednak jak każda inna komunikacja miejska ma jeden minus – jest powszechnie dostępna, a w mieście żyje wiele ludzi, którzy w okolicach godziny szesnastej wracają do domu i sprawiają, że wagon przypomina puszkę z sardynkami (jedną z sardynek byłam ja). Skoro już o komunikacji mowa, słynny Łuk Triumfalny znajduje się na środku ronda. Przepisy drogowe we Francji różnią się od naszych m. in. tym, że pierwszeństwo mają te samochody, które wjeżdżają i zjeżdżają z ronda, co powoduje ogólny chaos i stwarza wiele dość zabawnie wyglądających sytuacji i hałas klaksonów.

Luwr – piękny budynek ze znajdującym się w środku m. in. sławnym portretem Mona Lisy i dziwaczną szklaną piramidą, która pełni funkcję jednego z wejść do galerii handlowej znajdującej się pod muzeum. Jest jeszcze jeden fakt zwracający uwagę. Według wielu ludzi Paryż to miast miłości, gdzie wszędzie chodzą całujące się pary, które świergocą do siebie po francusku, a ich życie jest jak w bajce. Piękna, romantyczna wizja, która oczywiście czasem się sprawdza i która mnie bardzo się podoba, lecz jeśli odejdzie się trochę od najbardziej uczęszczanych przez turystów miejsc, zobaczy się biedne dzielnice z biednymi ludźmi, którzy – gdyby wspomniało się o tej bajecznej wizji – podejrzewam, że tylko by nas wyśmiali.

Jednak trzeba przyznać, że mimo tego wszystkiego Paryż ma swój osławiony urok, którego trudno mi było nie zauważyć na każdym kroku mojej francuskiej przygody. Uważam, że każdy, kto kiedykolwiek będzie miał okazję zobaczyć stolicę Francji na własne oczy, nie powinien tego zmarnować, a przy Notre Dame nie może zapomnieć pokręcić się trzy razy wokół własnej osi, by znowu tam wrócić, gdyż za pierwszym razem nie zobaczy nawet połowy cudów, które kryje to miasto.

Tekst i foto: Agnieszka Hałoń